Powracamy do osoby Stanisława Strawińskiego. Staramy się odtworzyć jego dalsze losy po nieudanym zamachu na króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Wróćmy jednak do tego, co już wiedzieliśmy wcześniej.
Stanisław Strawiński po ogłoszeniu swego manifestu w Wilnie, uciekł za granicę, gdzie przebywał pod przybranym nazwiskiem. W Rzymie wstąpił do zakonu. W czasach Księstwa Warszawskiego powrócił do kraju, gdzie został proboszczem w jakiejś parafii na obszarze dawnego województwa krakowskiego ( wg jednego źródła) lub augustowskiego ( wg drugiego źródła). Podobno Strawiński pozostawił po sobie skrupulatnie spisany pamiętnik, w którym opisał także swój udział w konfederacji. Rękopis ten pozostawał w ukryciu, czego nie potwierdzono. Faktem jest, że do dnia dzisiejszego nie udało się go odnaleźć.
Co jednak wiemy na podstawie różnego rodzaju informacji? Na pewno uciekł do Włoch, gdzie w Rzymie wstąpił do zakonu. Gdy powstało Księstwo Warszawskie, to przybył do kraju i został proboszczem prawdopodobnie w którejś z parafii w okolicach Augustowa. Zakładamy, że proboszczem był od co najmniej 1807 roku. Do kiedy jednak? Kolejne źródło mówi, że zmarł w roku 1822 w Warszawie. To tylko tyle i aż tyle. Zbyt wiele tu niejasności. Podstawową trudność stanowi fakt, że po powrocie do Polski występował pod zmienionym nazwiskiem i to zdecydowanie utrudnia odnalezienie jego śladów. Być może w którejś z parafii z okolic Augustowa są jakieś luźne zapiski, jak to nieraz bywało. Czy jednak uda się natrafić na trop naszego bohatera? Jest tu wiele wątpliwości. Na przykład to, jak to się stało, że wstąpił do zakonu a potem mógł zostać księdzem i proboszczem? Porzucił przedtem swą rodzinę i wyrzekł się jej? Wszak miał żonę i dzieci. To ciężka sprawa. Być może pomoże nam w tym przypadek. Kto wie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz