niedziela, 25 sierpnia 2019

Wspomnienie Olgi Strawińskiej.

Dzięki niespodziewanemu kontaktowi z Panią Marią, mam chyba rarytas! Są to dwie pamiątki dotyczące rodziny Strawińskich z Wodników.
Ale może po kolei. Jak wspomniałem, napisała do mnie Pani Maria, która napisała do mnie takimi słowami:
" Zainteresowana byłam przede wszystkim losem  Pani Olgi i Jej córek na nieludzkiej ziemi w latach 1940- 1941. Okazało się, że  moja Babcia z dwiema córkami ( moją Mamą i Ciocią) były deportowane do Kazachstanu w tym samym czasie 14.04.1940r.   Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo tak tragiczny los spotkał wiele polskich rodzin.  Mama jako 20- letnia dziewczyna prowadziła dzienniczek, który jest żywą dokumentacją tamtych strasznych, tragicznych lat. 
Wydaje się, że obie rodziny były deportowane w tym samym czasie i być może jechały w tym samym pociągu do Kazachstanu, Aktjubińska obłast, , miasto Dżurun ( niesamowite jak podobne są wspomnienia Pani Anny" Anetki" Strawińskiej i zapiski w dzienniczku mojej Mamy). Mama spotkała Panią Olgę Strawińską w szpitalu. Wspomina to spotkanie w dzienniczku z dnia 15.10. 1940 r. W tym dniu Pani Strawińska naszkicowała Mamusi portret ( jest podpisany przez Autorkę). Do dziś jest on jedną z najcenniejszych pamiątek naszej rodziny. W innym miejscu  09.03 1941r. ( niedziela) Mama wpisała do dzienniczka wiersz  " który ułożyła jedna z naszych zesłanek, 13-letnia dziewczynka Anetka Strawińska urodzona 21.III.1927r." 
Cóż mogę dodać od siebie? Cieszę się z tych dwóch pamiątek, prawie że namacalnych sprzed tylu lat. Wypada tylko żałować, że nie możemy nigdzie oglądać obrazów Olgi Strawińskiej. Była nie mniej utalentowana niż jej siostra Maria. Tragiczny los jednak tak sprawił, że nie dane jej było pokazać światu swych obrazów. Niech więc chociaż ten portret mamy Pani Marii przemówi do nas w jakiś sposób.





































Jeszcze wspomniany wiersz autorstwa Pani Anny Strawińskiej. Fascynująca pamiątka. Jaka szkoda, że już Pani Anna nie żyje. Doceniam to, że przez kilka lat miałem to szczęście, że prowadziła ze mną dosyć ożywioną korespondencję...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz