piątek, 25 września 2015

Podróż do kraju przodków.

Myślę, że każdy z nas- szukających swych przodków, marzy o odbyciu takiej podróży sentymentalnej do kraju swych pradziadów. Takie szczęście spotkało w ostatnich dniach naszą Małgorzatę.
Zazwyczaj to ja redagowałem i pisałem większość artykułów, ale pomyślałem, że słowa Gosi najlepiej oddadzą to, co czuła w czasie tej krótkiej, ale jakże owocnej wizyty. Oto jej pierwsze wrażenia z tej eskapady pisane na gorąco.

"Wczoraj był ten dzień,w którym udałam się w podróż sentymentalną śladami przodków. Celem była wieś Koniuchy w parafii Daugi.Tam poznaję babci siostrę Anielę. Zwiedzam dom, oglądam pamiątki, fotografie. Dom jest stary. Widać ,że minęły już  lata jego doskonałości. Typowy jak na domy z tamtych lat. Siostra babci to wspaniała staruszka-,uśmiechnięta ,radosna. Poznaję rodzinę-ciocię Danute z Olity, krewnych.
Oglądam stare fotografie,dokumenty, dużo fotografuję. Nie ma bariery językowej! Daję radę. 
Jadę na cmentarz w Daugach.Tam są groby prababci Michaliny ze Strawińskich i Niewierasów. Wzruszenie, modlitwa..
W drodze do Koniuch zatrzymujemy się w Zwirżdenach. Oglądam miejsce, gdzie był dom pradziadka Krzysztofa Niewierasa. 
Wracamy.W domu mej kochanej siostry babci Anieli-niespodzianka!Taka wisienka na torcie! Jedziemy do Wilkonostrów, gdzie był dom rodzinny prababci Michaliny.Tam jeszcze ktoś żyje. Jedziemy. Mijam z ogromnym entuzjazmem Lejpuny..serce się rwie....I spełnia się marzenie. Wilkonostry ,które mogłam oglądać tylko na mapie, które odwiedzałam tylko w google są! Stoję na tej drodze piaszczystej, pięknej z modrzewiowym lasem po bokach. Idę jak oni kiedyś chodzili z kościoła i do..spełniam marzenie,łapię chwile,fotografuję...wszystko utrwalam! I w końcu dom Strawińskich pod nr 28 w Wilkonostrach. Poznaję córkę brata prababci Wiktora- Onute oraz wnuka Vytautasa. 
Poznaję historię rodzeństwa prababci jakiej nie znajdę w internecie.Oglądam dom, zdjęecia, pamiątki. Chodzę po okolicy....Żegnam się serdecznie. Wracamy.
Zostały Lejpuny i piękny cmentarz oraz kościół. Zwiedzam, fotografuję. Kościół robi wrażenie.Siadam na jego schodach. Popadam w zadumę....czas się zatrzymał. Jestem tu! Naprawdę jestem!..po tych schodach chodzili przodkowie..zgłaszali narodziny, śmierć, brali śluby. Jestem tu, czuję ten klimat...PRZESZŁOŚĆ CZUJĘ...powrócę tam jeszcze...już zawsze będę powracała.
Dziękuję Monice i Sławkowi , że mi w tej podróży pomogli. Fotografie pojawią się na blogu."

 I jeszcze kilka bardzo istotnych wniosków Małgorzaty, wynikających z tej wizyty, mających związek z naszymi poszukiwaniami.

"Pradziadka Niewierasa tak naprawdę nie zabili partyzanci. Zginął przez donos sąsiada, że posiada dolary i kontaktuje się z USA. Przyjechało do domu kilku ludzi, wywieźli go do lasu, torturowali i zastrzelili. Było to w styczniu 1945 roku.
Znany nam Ignacy Niewieras ze Zwirżdenów to był jego brat stryjeczny. Byłam tam, gdzie był ich dom. Feliks i Prane, którzy emigrowali do Paragwaju, to także rodzeństwo stryjeczne. Mój pradziadek był jedynakiem. Jego stryjowie to Krzysztof ( ojciec Ignacego), Tomasz ( mój prapradziadek) i Feliks. Krzysztof, mój pradziadek jest pochowany w Daugach, tak samo jak Michalina, Florian, Jonas- mąż Anieli. Mam oczywiście zdjęcia. Jeśli chodzi o rodzeństwo Michaliny- Antoni był partyzantem, zginął. Antonina, która wyszła za mąż za Tomkiewicza miał 5 córek. Zmarła mając 90 lat. 
Wiktor miał dwie córki. Byłam wczoraj u niego w domu. Poznałam córkę Onutę i wnuka. Mam ich zdjęcia. Utrwaliłam tez miejsce, gdzie stał dom rodzinny Michaliny. Znajdował się dosłownie obok domu Wiktora.
Adolf gdzieś wyjechał i zaginął. Paweł Strawiński mieszkał w Wilkonostrach, Wacław zmarł w czasie wojny.
Wszyscy oprócz Antoniny i Michaliny, pochowani zostali w Lejpunach.
Brat babci- Florian, zmarł w 1968 roku. Był na zakupach w sklepie, kiedy dostał zawału serca i zmarł. Żona Floriana żyje w Koniuchach i ma się dobrze jak na swoje 81 lat. 
Syn Floriana mieszka i pracuje w Olicie.
Z rodziny Strawińskich w Wilkonostrach została tylko jego córka Onute i wnuk Vytautas."

Czekam na obiecane zdjęcia, których Gosia wykonała tam całkiem sporo.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz